O miłości powiedziano już bardzo wiele, lecz to temat niewyczerpalny, który wciąż przysparza nam rumieńców i sprawia, że uśmiech samoczynnie pojawia się na twarzy. Jest motywem przewodnim niezliczonych poematów i piosenek, jednak my spojrzymy na nią z bardziej naukowej perspektywy.
Nie od dziś wiadomo, że miłość, a raczej stan zakochania, przedłuża życie. Nie są to tylko powszechne bajania, ale także wiedza pochodząca z doświadczenia tych, którzy dożywają setki. Ich receptą na młodość jest wielokrotne zakochiwanie się w ciągu życia, a kiedy korzystać z tej leczniczej recepty, jeśli nie teraz, gdy wciąż mamy po kilkanaście lat?
Skąd się bierze miłość?
To pytanie, na które jak do tej pory nie udało się znaleźć jednej, zadowalającej wszystkich odpowiedzi. Antropologowie kultury twierdzą, że miłość jest jedynie wyuczoną formą podtrzymywania gatunku. Naukowcy uważają, że stanowi wynik działania chemicznych procesów zachodzących w mózgu, a przyciąganie pomiędzy osobnikami odbywa się podobnie jak u zwierząt, czyli za pomocą feromonów. Socjologowie są zdania, że miłość i tworzenie par jest wynikiem naszej ludzkiej kultury oraz podtrzymywaną przez wieki konwencją. Psychologowie zaś będą skłonni łączyć wszystkie koncepcje i dodawać jeszcze jeden czynnik, jaki tkwi gdzieś ponad nami, a którego w żaden sposób nie podejmujemy się nazwać. Nie ma właściwie większego znaczenia skądkolwiek przyszła do nas – ludzi miłość, byle tylko pozostała jak najdłużej, bo to samo szczęście, zdrowie i niejednokrotnie sens życia oraz aktywnego działania.
[ad name=”HTML”]
Miłość, jako chemiczny proces
Według badań magazynu „Sexual Medicine” przeprowadzonych przez Stephanie Ortigue z Syracuse University, podczas pierwszej fazy zakochania w mózgu dzieje się prawdziwy festiwal zmian. Substancje, które są odpowiedzialne za wydzielanie hormonu szczęścia, neuroprzekaźniki, jak np. adrenalina, oksytocyna, wazopresyna i dopamina zaczynają modyfikować nasz mózg, jego sposób spostrzegania i odczuwania. To właśnie z tego względu niektórzy neurologowie porównują miłość do narkotyku. Dzięki niej zaczynamy myśleć bardziej magicznie, abstrakcyjnie, nie widzimy żadnych przeszkód dla naszego działania. Poziom serotoniny we krwi spada poniżej normy, podobnie jak w przypadku osób z nerwicami natręctw. Zakochani bez wątpienia przyznają, że myślenie o drugiej osobie sprawia im przyjemność i czasem jest wręcz obsesyjne – staje się „natręctwem”.
Kiedy miłość się kończy?
Gdyby stan zakochania miał trwać dłużej niż dwa lata, jak mówią naukowcy, nasz mózg mógłby tego nie wytrzymać. Procesy chemiczne w mózgu są wówczas tak intensywne, że doprowadziłyby do samodestrukcji. Naukowcy z Nowego Jorku są zgodni, że pierwsza faza zakochania trwa od 12 do 15 miesięcy, czasem mówi się nawet o 5 latach. Po 10 latach nie ma już jednak śladu po miłości, a związek staje się czymś na kształt przyjaźni i relacji, która daje nam spokój oraz bezpieczeństwo.
Trudno powiedzieć ile w tych badaniach prawdy. Jedno jest pewne, że ciągłe uczucie zakochania pozytywnie wpływa na zdrowie naszego organizmu, a dojrzała miłość harmonizuje emocje i daje radość.
Justyna Jagielska
[ad name=”HTML”]